Tytuł: I nie było
już nikogo
Autor: Agatha Christie
Gatunek: Kryminał
Wydawnictwo:
Dolnośląskie
Ilość stron: 213
Agathy Christie nie
trzeba nikomu przedstawiać. Jeżeli mam chęć na kryminał
zawsze moją pierwszą myślą jest królowa tego gatunku. Tak
właśnie było kiedy sięgnęłam po I nie było już nikogo.
Tytuł powieści pierwotnie brzmiał „Dziesięciu małych
Murzynków”, ale już rok po wydaniu zmieniono go na nieco
poprawniejszy politycznie.
Autorka przedstawia
historię dziesięciu, zdawałoby się przypadkowych, osób, które w
niezbyt jasnych okolicznościach zostają zaproszone na Wyspę
Żołnierzyków przez tajemniczego gospodarza. Każdy z nich, ma na
sumieniu czyjeś życie, ale żadnemu nie udowodniono winy. Wkrótce
okazuje się, że jeden z nich jest szaleńcem, który zamierza zabić
gości w sposób opisany w dziecięcej rymowance. Zapędzone
podstępem ofiary, próbują pokrzyżować plany mordercy,
zastanawiając się, kim on jest i kto będzie następny.
Szczerze mówiąc
początek mnie nie zachwycił, w kilku momentach miałam ochotę po
prostu odłożyć książkę. Na pierwszych stronach poznajemy
bohaterów historii, kim są i dlaczego zgodzili się przyjechać na
wyspę. Muszę przyznać, że po prostu się zgubiłam. Generał,
sędzia, lekarz, policjant... kto, dlaczego, jak, za co... za dużo informacji! Zastanawiałam
się, czy nie zacząć notować kto jest kim, ale jakoś udało mi
się przebrnąć przez wstępy, chociaż wszystkie postacie mieszały
mi się w głowie. Zanim całkowicie się zirytowałam nastąpiło
kliknięcie. Klik, trzask i wszystko poszło jak z górki, a
poszczególne osoby same wskoczyły na odpowiednie miejsca.
Zamierzałam tylko zajrzeć do książki, odłożyć i wrócić, gdy
skończę czytać „Czarną bezgwiezdną noc”, ale kryminał tak
mnie wciągnął, że rzuciłam wszystko, żeby tylko poznać
tajemnicę wyspy. Przeczytałam go w dwóch turach, a w czasie
przerwy siedziałam, myśląc tylko o tym, kto z gości jest
mordującym szaleńcem, a jeżeli odpowiedzialny za zabójstwa jest
ktoś inny, to jak udaje mu się zostać niezauważonym. Błądziłam
myślami wokół bohaterów, starając się nie zaglądać na
ostatnie strony, ale ciągle natrafiałam na ślepe zaułki. Nie
znalazłam żadnego punktu zaczepianie (a dość często podczas
lektury kryminałów, udaje mi się rozszyfrować przynajmniej część
zagadki), bo królowa tego gatunku napisała wspaniałą i
przemyślaną historię.
Christie w mistrzowski
sposób buduje napięcie. Start jest spokojny, ale z każdą kolejną
stroną wszystko nabiera tempa. Pojawia się coraz więcej emocji,
stopniowo wyczuwa się strach i niepewność bohaterów, a wszystko
wydaje się nad wyraz realistyczne. Zaczynając lekturę, czytelnik
wyrusza na spacerek, a kończy zdyszany po emocjonującej,
sprinterskiej końcówce. Powieść można też interpretować jako
walkę z samym sobą i swoim sumieniem. Możemy zapomnieć, o
czynach, których się dopuściliśmy, mogą nas nie dosięgnąć
konsekwencje, ale to nie znaczy, że zniknie również wina.
I nie było już
nikogo jest pozycją obowiązkową dla każdego fana kryminału.
Genialna historia, mistrzowski opis i mimo początkowego chaosu,
świetnie wykreowani bohaterowie... czego więcej potrzeba żeby
zanurzyć się w mrocznym świecie zagadek? Gorąco polecam
szczególnie tym, którzy zaczynają przygodę z kryminałami, to
idealna powieść na wprowadzenie czytelnika w detektywistyczne
klimaty.
Niebawem: Czarna
bezgwiezdna noc Stephena Kinga.